Crumble to nic innego, jak kruszonka. Znamy z rozmaitych ciast, często drożdżowych. Ile to domowych awantur odbyło się o wyjedzoną z wierzchu kruszonkę! Kto nie wyjadał, niech się zgłosi! Ale kruszonka na drożdżowym, to jedno, a owocowe crumble, to zupełnie inna sprawa! To brytyjski wynalazek. Deser, który obok trifle, Eton mess, banoffee pie, chelsea buns czy spotted dick’a reprezentuje Anglię na arenie miedzynarodowej.
Na dodatek fruit crumble wymyślono z niedostatku w czasie II Wojny Światowej. Tu przypomina mi się pewien tekścik przypisywany Johnowi Cleesowi, który jakoby dokonał analizy zagrożenia terrorystycznego w Europie w 2015 roku. Oto fragment jakże znaczący dla dzisiejszego tekstu:
„Anglicy ubodzeni rozwojem sytuacji w Syrii postanowili podnieść poziom alertu bezpieczeństwa antyterrorystycznego z „Zaniepokojeni” do „Zezłoszczeni”. Istnieje jednak niebezpieczeństwo, że poziom alertu zostanie jeszcze bardziej podniesiony do „Wkurzeni” a nawet „Z Lekka Wkurwieni”. Anglicy nie byli „Z Lekka Wkurwieni” od czasu nazistowskich bombardowań w 1940 roku, kiedy pojawiły się problemy z herbatą”.
Otóż to. Anglicy byli „Z lekka Wkurwieni” nie tylko brakiem herbaty, ale racjonowaniem żywności i w ogóle perturbacjami z zaopatrzeniem. Wtedy właśnie wpadli na pomysł, żeby odchudzić swoje słynne „pies” minimalizując udział masła i mąki. Tak powstał ten doskonały deser składający się z owoców posypanych kruszonką i zapieczonych. Od tego czasu powstało sporo wariacji tego specyfiku. Do kruszonki dodaje się orzechy, migdały, płatki owsiane. Crumble podaje się z sosem waniliowym albo lodami, ale grzechu nie ma jak się zje bez żadnych dodatków. Ja nawet wolę.
Danie to jest banalnie łatwe do wykonania. Przygotowanie zajmuje jakieś pół godziny (plus pieczenie, ale to robi sam piekarnik). No i crumble można robić przez cały sezon od rabarbaru aż po śliwki i za każdym razem będzie inne! Nie muszę dodawać, że dzięki kryzysowym okolicznościom, w których fruit crumble zostało wymyślone, nie ma ono tego ładunku kalorycznego, który mają inne nasze ulubione desery, jak beza, sernik czy… no co tam jeszcze lubicie? ;o)
Dzisiaj RHUBARB CRUMBLE czyli po naszemu rabarbar pod kruszonką! Ale jeszcze słówko o wyspiarskim rabarbarze! Otóż ma on czerwoniusieńkie, długie i cienkie łodygi. Gdzie jest przyczyna? Otóż, uprawiany jest on w tzw. Rabarbarowym Trójkącie, nazywanym także Wakefield Triangle. To teren o wielkości 9 mil kwadratowych we wschodnim Yorkshire, gdzie rabarbar rośnie w dużych, ogrzewanych szopach w kompletnych ciemnościach. Biedaczysko spragniony jest słońca i wyciąga niemiłosiernie swoje badylki. Zaburzenie fotosyntezy sprawia, że łodygi nie nabierają zielonego koloru i zostają czerwone.
Teraz już przepis!
Składniki:
800 gr rabarbaru
kilka łyżek cukru trzcinowego nierafinowanego (zależy jak słodki/kwaśny chcemy mieś środek)
ok. 2 łyżki wody
kilka łyżek rodzynek namoczonych w brandy (koniaku), najlepiej przez co najmniej kilka dni
2 twarde gruszki
laska wanilii
kawałek drobno startego imbiru jeśli chcemy podkręcić smak
Kruszonka
140 gr mąki (ulubionej)
90 gr bardzo zimnego masła
30 gr cukru muscovado
20 gr cukru trzcinowego nierafinowanego
garść posiekanych orzechów włoskich lub migdałów
Rabarbar umyć i pokroić na 3 cm kawałki. Do rondla wsypać cukier i wlać wodę. Podgrzać. W tej ilości wody cukier się raczej nie rozpuści, ale nie przejmujemy się tym i wsypujemy rabarbar. Mieszamy, żeby rozprowadzić cukier. Nie dłużej. Rabarbar nie powinien puścić soku. Dodajemy wyskrobaną wanilię i rodzynki. Jeśli ma być z imbirem, to jest to właściwy moment na dodanie. Zdejmujemy z ognia.
Gruszki myjemy i kroimy w krążki grubości ok 1 cm.
Teraz kruszonka. Masło kroimy na kawałki i mieszamy z mąką, a następnie rozcieramy palcami, żeby powstały małe grudki. Trzeba to zrobić raczej szybko, żeby masło za bardzo się nie roztopiło. Mieszamy cukier muscovado z cukrem trzcinowym. Dodajemy wymieszany cukier i posiekane orzechy do grudek masła i mąki.
Włączamy piekarnik na 160 stopni, grzanie górne i dolne.
Krążki gruszek układamy na dnie naczynia do zapiekania (nie trzeba niczym smarować, bo zawartość będzie wilgotna i się nie przypali). Na to wykładamy rabarbar, a na wierzch rozsypujemy kruszonkę.
Wstawiamy crumble do piekarnika na 45 minut. Na ostatnie 15 minut przełączamy grzanie na jedynie górę.
Jemy gorące z dodatkami według fantazji. Ja nie dałam do rabarbaru dużo cukru, żeby było kwaskowe, ale za to na talerzu polałam syropem klonowym! Napisałam, że jemy gorące, ale pyszne jest też na zimno, jeśli uda się wam coś ocalić!
Po rabarbarze następne w kolejce będą truskawki. Nawiasem mówiąc, pyszna jest kombinacja rabarbaru i truskawek, a jest taki krótki moment w kalendarzu, gdy spotykają się te dwie boskie istoty. Potem nadejdzie czas czarnych porzeczek i malin! Żeby tylko piekarnik to wszystko wytrzymał! ;o)
Zrobię to- mniam, mniam. Do kwaskowej wersji śliwkowej, którą zapiekam w małych kokilkach dodaję kieliszek advocata.
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować z adwokatem! A Ty wypróbuj te gruszki na spodzie! Wychodzą extra!
OdpowiedzUsuńOh Yes!
OdpowiedzUsuń