czwartek, 17 lipca 2014
Chrzanu naszego powszedniego...
Kilka dni temu dotarliśmy wreszcie na żuławskie letnisko. Dzwoni Mama z otwarciowym, tym samym co zawsze, konkretnym pytaniem:
- Co robicie?
- Wojtek kosi łąkę, a ja myję chrzan, który właśnie wykopałam.
- Naprawdę nie wolelibyście pojechać nad morze, zamiast siedzieć koło domu.
- Wolelibyśmy, ale nie mamy czasu - odpowiadam zgodnie z prawdą.
środa, 9 lipca 2014
Dziś prawdziwych Anglików już nie ma! No chyba, że w książkach!
Do niedawnych odcinków kulinarno-podróżniczych czyli korespondencji z Mediolanu i Londynu planowałam dołączyć listę książek, które uważam za fajne i warte przeczytania, ale że mam skłonność do tekstów typu „rzeka”, wyhamowałam, żeby w bujnych falach własnej elokwencji nie potopić czytelników ;o) Za to teraz, nietypowy, bo bez kulinarnego tła, przegląd biblioteki! To mój subiektywny wybór i na pewno nie wymienię wszystkich fantastycznych pozycji. Dziś kierunek Wyspy Brytyjskie my way!
Subskrybuj:
Posty (Atom)