Kilka dni temu dotarliśmy wreszcie na żuławskie letnisko. Dzwoni Mama z otwarciowym, tym samym co zawsze, konkretnym pytaniem:
- Co robicie?
- Wojtek kosi łąkę, a ja myję chrzan, który właśnie wykopałam.
- Naprawdę nie wolelibyście pojechać nad morze, zamiast siedzieć koło domu.
- Wolelibyśmy, ale nie mamy czasu - odpowiadam zgodnie z prawdą.