W sierpniu przyjaciele wpadli do nas z wizytą na żuławską wieś. Rozkoszowaliśmy się wspólnym zrywaniem warzyw prosto z grządki, zbieraniem ziół na pietruszkowniku, wieczorną flądrą z grilla i pysznym winkiem! ;o) Grały świerszcze, ciepły wietrzyk nawiewał nam dym z grilla na twarze, komary z werwą pobierały krew, szerszenie podkreślały wyjątkowość wieczoru, a my gawędziliśmy do późnej nocy! Na śniadanie wydaliśmy spécialité de la maison czyli danie z kaszy - pęczak z warzywami, orzechami, ziołami i oliwą! Nasi przyjaciele mieli miny takie jakbym proponowała im sałatkę ze żwiru polaną wodą z kałuży!
Znamy się bardzo dobrze od lat, więc potencjalną konsternację gości natychmiast zastąpił opór! Kasza na śniadanie???! Przyjaciel G. domagał się twarogu, a przyjaciółka A. chleba z dżemem! Ale im bardziej oni protestowali, tym bardziej we mnie wstępował diabeł, tupał racicami i machał ogonem! Chciał, żeby oni tę kaszę zjedli! W imię wartości odżywczych, które powinny być dostarczone organizmowi na początku dnia! Tak się przekomarzaliśmy przy herbacie, aż przyjaciel G. spojrzał na zegarek, stwierdził że dochodzi południe, a więc pora lunchu, i w zasadzie ta kasza już może być!
Siła woli! Gdzie ona jest?
Dlaczego opowiadam tę historię? Przyzwyczajenia niejednokrotnie stają się okowami! W Polsce królują na śniadanie kanapki i muesli! Jedno i drugie jest ok., ale diabeł tkwi w szczegółach, bo jakość posiłku zależy od tego jakie wybierze się pieczywo, co wyląduje na kanapce, czy ile cukru znajduje się w płatkach śniadaniowych! Niemniej kasze biją na łeb na szyję wszystkie śniadaniowe kombinacje razem wzięte. Dlatego warto wykonać pewien emocjonalny i intelektualny wysiłek, żeby zmienić myślenie o śniadaniu.
Ciekawy eksperyment przeprowadzono w połowie lat dziewięćdziesiątych na Case Western Reserve University. Zwerbowano sześćdziesięciu siedmiu studentów i podzielono ich na dwie grupy, z których jedna miała jeść dopiero co wyjęte z pieca czekoladowe ciastka, a druga rzodkiewki. Badaczka zaleciła, by każdy jadł tylko to, co mu przydzielono i wyszła z pokoju. Grupa ciastkarzy była w siódmym niebie, podczas gdy rzodkiewkożercy cierpieli, a niektórzy z nich łamali się i sięgali po pyszne ciastka. Po tej części eksperymentu zrobiono przerwę pod pretekstem zatarcia pamięci sensorycznej smaku jedzenia i wręczono badanym do rozwiązywania łamigłówki, co było zasadniczą częścią eksperymentu. Zadanie było z pozoru proste, a w rzeczywistości niemożliwe do wykonania.
Grupa, która jadła ciastka i nie musiała uprzednio demonstrować siły woli, teraz podchodziła do zadania z ogromnym samozaparciem i dyscypliną, natomiast grupa rzodkiewkożerców od początku okazywała frustrację, zniecierpliwienie i poświęcała łamigłówce ok. ośmiu minut, podczas gdy grupa jedząca ciastka pracowała średnio dziewiętnaście minut.
Co się okazało? A potwierdziło to wiele badań przeprowadzanych później - siła woli nie jest po prostu umiejętnością. Jest „mięśniem”, który się męczy, gdy zmuszany jest do ciężkiej pracy, i zostaje mu wtedy mniej siły na inne rzeczy. Ale jak każdy mięsień - na drodze treningu wzmacnia się i daje więcej siły!
Zdobywając umiejętność zmuszania się do pójścia na gimnastykę, albo rozpoczęcia pracy domowej, albo zjedzenia sałatki zamiast hamburgera, zmieniasz w sobie także sposób myślenia. Ludzie lepiej radzą sobie z kontrolą impulsu. Uczą się jak odwracać uwagę od pokus. A kiedy już wejdziesz w ten rytm związany z siłą woli, twój mózg jest wyćwiczony w pomaganiu ci, żebyś mógł skupić się na celu.
Informacje o eksperymentach pochodzą z książki Siła nawyku Charlesa Duhigga wydanej przez PWN.
Dlaczego kasza na śniadanie?
Wracając do kaszy! To wspaniała porcja węglowodanów złożonych, które dają energię i bardzo powoli przetwarzane są na cukier, co oznacza, że dają poczucie sytości na długo i nie tuczą. Dlatego tak doskonale nadają się na początek dnia! Kasze mają sporo białka i rozpuszczalnego błonnika, co wspomaga przemianę materii i oczyszcza przewód pokarmowy. Od stanu jelit zależy więcej niż nam się wydaje. To właśnie tu ulokowanych jest prawie 70% komórek odpornościowych całego organizmu. Stan jelita wpływa więc w znacznej mierze na zwiększenie odporności na infekcje i zachorowania.
W kaszach znajduje się dużo witamin i minerałów! Nie wymieniam w tym miejscu szczegółowo, bo kasze różnią się między sobą zawartością tych wszystkich skarbów. Ale jedno kryterium dotyczy wszystkich kasz! Im MNIEJ zostały przetworzone w procesie produkcji, tym więcej zachowały wartości odżywczych.
Przykład - jęczmienna kasza pęczak jest wartościowsza niż kasza perłowa czy mazurska. Wszystkie zrobione są z jęczmienia! Ale te dwie ostatnie różnią się od pierwszej stopniem rozdrobnienia. Każde rozdrabnianie ułatwia dostęp tlenu i światła, co z kolei niszczy witaminy!
Labneh
Labneh to popularny w krajach arabskich twaróg z jogurtu! Bardzo łatwo zrobić go w domu. Gęsty jogurt naturalny (kupujemy jedynie jogurt, który w swoim składzie ma jedynie mleko i bakterie jogurtowe; bez mleka w proszku, zagęstników, cukru itd.) wykładamy na ściereczkę, którą kładziemy na garnku, przykrywamy całość pokrywką i umieszczamy w lodówce. Jogurt odsączając się będzie gęstniał z godziny na godzinę. Po mniej więcej 36 godzinach można już próbować robić kulki. Po trzech dniach kulki będą miały już gęstość, która pozwoli zamarynować kulki w oliwie z dodatkiem ziół - rozmarynu, mięty, majeranku, papryczki chilli, czosnku lub innych ulubionych. Kulki w oliwie można około dwóch tygodni przetrzymywać w lodówce! Ale kto im pozwoli tyle wytrzymać! ;o)
Ciekawy tekst. :)
OdpowiedzUsuńNigdy by mi do głowy nie przyszło, żeby zjeść kasze na śniadanie. Namówiłaś mnie! Spróbuję w przyszłym tygodniu :)
OdpowiedzUsuńZaciekawił mnie labneh. Chyba kiedyś już o nim słyszałam :)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący tekst! Ja osobiście jestem wielbicielką kasz i moja rodzina również, dlatego często goszczą na naszym stole - na śniadanie też się zdarza.
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę i bardzo mi się podobała. Bo okazuje się, że każdy może w sobie siłę woli wytrenować. Co do kaszy - zgadzam się. że jest świetnym pożywieniem. Na śniadanie preferuję jednak jaglaną na mleku - jakoś tak mleko kojarzy mi się śniadaniowo :) A proponowane przez Ciebie danie chętnie zjadłabym na obiad :)
OdpowiedzUsuńKasza, super! Też wolę na śniadanie jaglaną, z owocami, ale pęczak też super :)
OdpowiedzUsuń