niedziela, 4 września 2016

Kluseczki dyniowe i basta!


Siedzę sobie w ten ciepły, słoneczny dzień na tarasie wiejskiego domu! Umościłam się na fotelu z komputerem oraz zaparzoną chwilę wcześniej herbatą, z leżącym na talerzu malutkim shortbreadem, śpiącym na fotelu obok kotem i realizując koncepcję slow life, próbuję pisać. Pan Domu przeleciał się właśnie po ogrodzie z wiaderkiem gnojówki z pokrzyw, która podobno jest dla roślin tym, co dla ludzi tygodniowy pobyt w Spa dr Ireny Eris. No więc usiłuję uprząść myśli w tekst na temat dyni, ale do głowy przychodzą mi jedynie synonimy słowa smród, który zawisł nad ogrodem i tarasem, na którym siedzę, otulając moje zmysły zapachem, jaki zwykle pozostawia po sobie szambiarka!