sobota, 11 lipca 2015

Buraki na salony!


Jestem gotowa zaryzykować tezę, że burak jest Polsce warzywem niedocenianym! Nie rozumiem dlaczego, bo jest bardzo zdrowy, tani i dostępny przez calutki rok! Choćby z tych względów powinien często bywać na salonach. Biedaczysko nie ma jednak szczęścia do PR-u. Kojarzony z rozgotowaną ćtapą, która zatruła życie niejednego przedszkolaka, pozostał na zawsze w moich wspomnieniach ukryty między policzkiem a dziąsłem do dyskretnego wyplucia po wyjściu z jadalni (koleżanka), albo rozmazany we włosach (ja nękana z miłości przez kolegę - mieszkaliśmy na tym samym piętrze i widywałam go w biegającego rajstopach, więc o żadnym uczuciu z mojej strony nie mogło być mowy).


Muszę jednak przyznać, że o ile konsystencja gotowanych i startych buraczków była trudna do zaakceptowania, to ich smak lubiłam, więc odkrywanie buraków na nowo przebiegało w atmosferze radości, nadziei i twórczego napięcia ;o)

Jednym z owoców tych eksperymentów są buraki w sosie z octu balsamicznego i miodu. Inspiracja włoska, a rozwinięcie w duchu kulinarnego ekumenizmu, więc każdy może wykonać fine tuning stosownie do swoich upodobań albo do stanu spiżarni. Efekt jest nieprawdopodobny w smaku!

Młode buraki, takie jakie teraz można wszędzie kupić mają niezwykły smak i tryskają witalnością, jakiej już nie mają te przechowywane przez kilka miesięcy w chłodzie.

Przed przepisem jeszcze kilka informacji motywujących do jedzenia buraków. Będzie to raczej pobieżne resume, bo buraki są materiałem na akademicki wykład albo i na książkę.



Zacznijmy od wyjątkowego rubinowego koloru! Burak zawdzięcza go betaninie, bardzo silnemu antyoksydantowi. Antyoksydanty, jak wiadomo, zwalczają wolne rodniki, które są przyczyną uszkodzeń DNA i rozwoju nowotworów. Ponadto barwniki betalainowe mają właściwości przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe.

Buraki działają oczyszczająco i odkwaszająco. Regenerują wątrobę uwalniając ją z toksyn. Buraki w towarzystwie majeranku usprawniają przepływ żółci, a więc pomagają w procesach trawienia.

Dzięki wysokiej zawartości błonnika, buraki przyspieszają przemianę materii oraz oczyszczają jelita z toksycznych złogów ułatwiając wchłanianie składników odżywczych.

Buraki zawierają witaminy A, C, witaminy z grupy B, w tym szczególnie dużo kwasu foliowego, a także żelazo, magnez, potas,  wapń i rzadko występujące pierwiastki rubid i cez.

Kobiety w okresie menopauzy powinny na stałe wprowadzić do swojej diety potrawy z buraków. Zmniejszają one bowiem ryzyko zachorowania na osteoporozę, a także łagodzą uderzenia gorąca, dotleniają serce i zmniejszają ciśnienie krwi.

Reasumując, jedzenie buraków pozytywnie wpływa na cały organizm, od układu krwionośnego, przez nerwowy, pokarmowy, odpornościowy, limfatyczny aż po hormonalny. Buraki fantastycznie działają na oczy, włosy, skórę, krew oraz wzmacniają odporność.
Buraki nie są wskazane dla chorych na cukrzycę, bo mają sporo cukru.

Najwięcej wartości mają oczywiście buraki surowe. Ja robię z nich sok, ale ze znaczącym dodatkiem marchwi, pomarańczy i jabłek (w sezonie jabłkowym oczywiście). Sok najlepiej robić w wyciskarce, a nie w sokowirówce. Więcej na ten temat pisałam  TU:


Przy okazji warto przypomnieć o buraku liściowym i botwince. Ten pierwszy znalazł się bardzo wysoko, bo na trzecim miejscu, na liście warzyw i owoców zawierających najwięcej składników odżywczych niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu człowieka. Brano pod uwagę 17 składników, a na liście jest 41 liczących się warzyw i owoców. Botwinka zajęła trzecie miejsce. Szczegóły znajdują się TU, jeśli ktoś tych rewelacji jeszcze nie czytał.  


Mój buraczek liściowy na żuławskiej grządce.


No to przechodzimy do rzeczy, czyli przepis.

Składniki:

kilka buraków
2 średnie cebule
orzechy włoskie (lub inne ulubione; świetnie pasują pistacje)
twarda gruszka (danie broni się też bez gruszki)
ser feta pokrojony w kostkę
świeży majeranek (a jak ktoś lubi tak, jak ja, to jeszcze świeży lubczyk i mięta)
białe ziarno sezamowe
czarny świeżo zmielony pieprz

sos:

gęsty ocet balsamiczny (jeśli rzadki trzeba będzie trochę go zredukować)
2 łyżki miodu



To jest najcudowniejszy ocet balsamiczny! Kupujemy go we Włoszech. Jest między innymi w supermarketach sieci Coop, Iper, Esselunga. Jeśli ktoś się wybiera można kupować na moją odpowiedzialność! ;o)

Wykonanie:

Buraki pieczemy. Młode, nieduże sztuki zamykam na ok 40 min w temperaturze 160 - 180 stopni. Starsze i większe muszą posiedzieć dłużej. Można też ugotować, ale straty wartości odżywczych są dużo większe. 



15 minut przed końcem, w osobnym naczyniu, wkładamy pokrojone na połówki cebule posmarowane oliwą z oliwek.

Po upieczeniu buraki obieramy i kroimy w plasterki. Każdą połówkę cebuli kroimy na dwie lub trzy części wzdłuż, tak żeby powstały zgrabne łódeczki.

Gruszkę kroimy wzdłuż na połówki, potem na ćwiartki i dalej, aż osiągniemy cząstki, które dadzą włożyć się do ust.

Siekamy zioła.

Prażymy sezam starając się go nie przypalić.

Na średnio rozgrzaną patelnię wlewamy 3 - 4 łyżki octu balsamicznego i dwie łyżki miodu. Mieszamy podgrzewając, aż miód się rozpuści (ja zwykle używam miodu lipowego lub tymiankowego, ale może być dowolny, który nie ma bardzo ostrego smaku). Tu dobrze jest spróbować, żeby sprawdzić czy balans słodkiego i kwaśnego sprawia przyjemność, i albo chlusnąć jeszcze trochę octu, albo dodać miodu. Jeśli sos jest rzadki należy go zredukować podgrzewając na umiarkowanym ogniu, aż nabierze szlachetnej lepkości.

Teraz do sosu wkładamy gruszkę i podduszamy ją przez kilka minut mieszając (ma nie być ani miękka ani surowa ;o) Zmniejszamy ogień do minimum, dodajemy pokrojone buraki i cebule i mieszamy, żeby sos równo się rozprowadził.

Przekładamy do miski, dodajemy pokrojone orzechy, zioła i fetę. Delikatnie mieszamy i posypujemy uprażonym ziarnem sezamowym i pieprzem.



Zwykle jadamy to danie na zimno, ale może być też ciepłą przystawką. Wówczas zamiast fety daję grillowany halloumi albo oscypek. Ale bez względu na wersję, jeszcze nie było człowieka, który po zjedzeniu tych buraków nie oszalałby z miłości do nich, czego i Państwu mocno życzę!


5 komentarzy:

  1. MMmmm. Na pewno spróbuję, choć u mnie balans miodowo octowy przechyli się w kwaśną stronę, bo buraki jako takiesą dla mnie zbyt słodkie.
    Jadłam ostatnio pyszny słodko kwaśny sos do pieczonych warzyw. Efektowny gęsty zielony koktail z 3 dużych garści jarmużu zmiksowanych z bananem i sokiem z dużej, wydajnej cytryny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglądają naprawdę smakowicie, chetnie wypróbuję Twój przepis . Buraczki wykorzystuję też do sałatki jarzynowej, ma zarąbisty kolor i zawsze robi furorę na stole, każdy chce skosztować i pyta się co dodałam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero w tym roku zauroczyłam się w burakach.. po uszy można by rzec. Uwielbiam próbować, smakować, gotować je. Chętnie wypróbuję Twoje przepisy, bo zdjęcia (TOTALNIE POWALAJĄCE) bardzo do tego zachęcają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie witaj w buraczanej rodzinie! ;o) Ta sałatka uwiodła wiele osób! Jest przepyszna i banalnie prosta do zrobienia! Cieszę się, że podobają Ci się zdjęcia! Robienie ich sprawia mi wielką frajdę! Pozdrowienia!

      Usuń
  4. Ja osobiście uwielbiam buraki ;)
    przepis na pewno wypróbuję ;)

    OdpowiedzUsuń