środa, 17 lutego 2016

Dominikana. Karaibska zupa kokosowa z warzywami i krewetkami!



Dzisiaj Międzynarodowy Dzień Kota! Wypada odpalić mu kilka krewetek z tej okazji! ;o)


Wielbiciele krewetek - Ryjek i Poziomka.

Jak już wspominałam we wcześniejszych tekstach, na Karaibach, a więc i w Dominikanie najpopularniejsze są warzywa skrobiowe - pataty, maniok, jautia, plantany czy kukurydza. Są tu podstawowym źródłem węglowodanów. Tych złożonych. Nie wspominam o cukrze, jako przedstawicielu „grzesznych” węglowodanów. Akurat cukrem nikt tutaj się nie brzydzi i nikt go się nie boi! Być może ze względu na tradycję uprawy trzciny cukrowej, która rozwijała się tu dynamicznie od połowy XIX wieku, a w pierwszej połowie XX rozkwitła w całej pełni, tworząc nową elitę finansową! Cukrowi potentaci wznosili rezydencje i prowadzili światowe życie. Na rzece w mieście San Pedro de Macoris w południowej części kraju, lądowały wodnosamoloty Pan Am, które woziły bogaczy, nie mogących sobie znaleźć miejsca. Teraz w mieście pozostały tylko ślady świetności dawnych budowli i naprawdę robią wrażenie. Nawiasem mówiąc, cukier jest nadal na pierwszym miejscu eksportowanych z Dominikany produktów. Tuż przed kawą i tytoniem. 

San Pedro de Macoris. Takich pałaców naliczyłam w ścisłym centrum kilkanaście. Większość w opłakanym stanie. Jeden przerobiony na supermarket i pomalowany na kanarkowy żółty!

Dominikańska pani domu na pewno nie oparłaby się pokusie włożenia do tej zupy plantanów, ale nam na extrawoltach tak bardzo nie zależy, więc wybieramy warzywa, które dbają o naszą zgrabną sylwetkę!

A propos zgrabnej sylwetki - Dominikanki, które widuję na ulicach znacząco odbiegają od europejskiego kanonu piękna kobiecego ciała. Raczej nie są szczupłe (choć takie też się zdarzają), ale przede wszystkim mają bardzo szerokie biodra i krótkie nogi. Dlaczego o tym wspominam? Bo w sklepach, i to takich zwykłych supermarketach z działami przemysłowymi, wiszą gacie z porządnie wywatowanymi i wyprofilowanymi pośladkami, takie wypięte dupki, które można sobie kupić za 300 pesos (mniej niż 30 zł). No i teraz zachodzę w głowę czy te dupiate Dominikanki, to skutek genotypu czy tych majtek z supermarketu. Kolejny dowód na to, że gusta są nieodgadnione!

I znowu odbiegłam od warzyw, ale już wracam. Oprócz wymienionych wyżej warzyw, popularna jest tu papryka, pomidory, bakłażany, rośliny strączkowe czy seler naciowy. Nie ma więc jakiejś szczególnej ortodoksji w wyborze warzyw do tej zupy. Nie są jedynie zalecane warzywa, które mogą zafarbować zupę na jakiś kolor.



Składniki na 4 porcje

12 krewetek
1 puszka mleczka kokosowego
1 zielona papryka
3 gałązki selera naciowego
pół puszki słodkiej kukurydzy
10 dkg groszku w strączkach albo mrożonego
pół małego brokuła
1 spora cebula
3 ząbki czosnku
świeży imbir (trochę większy niż kciuk)
2-3 papryczki chilli (w zależności od mocy papryczek i możliwości konsumentów)
pół pęczka świeżej kolendry
łyżeczka syropu z agawy albo cukru trzcinowego
łyżeczka oleju kokosowego
szczypta soli
2 łyżeczki oleju sezamowego
dymka do posypania
1 szklanka ugotowanego ryżu, najlepiej jaśminowego




Wykonanie

3 ząbki czosnku, świeży imbir, papryczki wraz z nasionami i pół cebuli siekamy bardzo drobno, dodajemy szczyptę soli, a następnie ucieramy wszystko w moździerzu (można też użyć blendera).
W rondlu rozgrzewamy olej i podsmażamy otrzymaną pastę. Powinna lekko się podrumienić. Wówczas wlewamy mleczko kokosowe i grzejemy na niewielkim ogniu.

Drugą połowę cebuli, paprykę i selera kroimy na podobnej wielkości kawałki (niezbyt małe). Brokuła dzielimy na różyczki. Groszek, jeśli w strączkach, obcinamy z obu końców. Otwieramy puszkę z kukurydzą.

Gdy mleczko jest gorące (ale nie powinno wrzeć) wrzucamy do rondla wszystkie warzywa i odajemy syrop z agawy. Jeśli płynu w rondlu jest za mało można dodać pół szklanki wody (zależy od tego jak gęste jest mleczko, bo bywa różne). Dusimy wszystko około 5 minut. Dodajemy krewetki,  gotujemy kolejne 3 minuty i wyłączamy. Wrzucamy posiekaną kolendrę i mieszamy delikatnie. Na talerze nakładamy po 2 łyżki ryżu i nalewamy zupę. Warzywa powinny wystawać ponad płyn. Polewamy kilkoma kroplami oleju sezamowego. Buen provecho!


Kiedy byłem małym kotkiem... ;o)

8 komentarzy:

  1. Ale przyjemnie się zaczytałam... :) A przepis bardzo chętnie wypróbuję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Bookendorfina się przyjemnie zaczytała... ;o)

      Usuń
  2. Absolutne pyszności. Ach, zazdroszczę tej Dominikany.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uprzejmie donoszę, ze ta zupa goscila u nas na niedzielnym obiedzie. Wczoraj. Swietna! Dziękuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się cieszę, że nie przyniosła wstydu w niedzielę! ;o) Polecam też rybę w mleczku kokosowym! Była dla mnie bardzo przyjemnym zaskoczeniem! Bo oregano i pasta pomidorowa do mleczka kokosowego, ale efekt fantastyczny! Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  5. Och to musze sprobowac. Wczoraj troche przesadzilam z wielkoscia porcji. Podalam po tej zupie jeszcze twoje tofu z nerkowcami. Zmiescilo nam sie tylko tyle by sprobowac. Odgrzalam dzis - pyszne. Cukinia zachowala chrupkosc. Wszystko tu uwodzi lacznie z kaszami. Musze sie powstrzymywac:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, TO tofu! To jedno z moich ulubionych dań! Na Karaibach w cenie kawioru! ;o) Wszystkie orzechy też! Nie pozostaje nic innego, jak poczekać i potęsknić! Szczególnie serdeczne pozdrowienia dla nastoletniej Wegetarianki! Właśnie zamówiłam książkę o wpływie białek zwierzęcych na rozwój chorób cywilizacyjnych! Czuję, że jest tam dużo przerażających rzeczy! Wegetarianka jest na pewno na dobrej drodze! :o)

      Usuń
  6. Ach i bardzo dziekuje za 'Mięso zostalo rzucone.' Mam w domu nastoletnia wegeterianke i informacje z tego wpisu sa dla nas nieswykle cenne Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń