czwartek, 23 czerwca 2016

Zioła i kwiaty jadalne na letnim stole!


23 czerwca to Noc Kupały, przerobiona przez Chrześcijaństwo na Noc Świętojańską, a w krajach anglosaskich celebrowana jako Midsummer. To właśnie dzisiaj wyruszamy na poszukiwanie kwiatu paproci, który ma moc obdarzania bogactwem, siłą i mądrością! Za oknem roznosi się piękny zapach, jakby ktoś rozpylił Brise, a może to właśnie wabi ten owiany tajemnicą kwiat. To podobno noc seksu i płodności, więc uważajcie na siebie, jeśli nie chcecie dostawać 500+.

Warto też uświadomić sobie, że solstycjum czyli przesilenie (teraz letnie), a więc najdłuższy dzień, a co za tym idzie najkrótszą noc w roku mamy już za sobą, a była to noc z 20 na 21 czerwca, więc śmiało można powiedzieć, że teraz będzie już tylko coraz gorzej, aż do kulminacyjnych ciemności w grudniu!


No żartuję oczywiście! ;o) Zaczęła się najpiękniejsza pora roku, którą już od maja zwiastują szparagi, a teraz ucieleśniają na bazarach pierwsze wyhodowane w gruncie rośliny przyprawiając o euforyczne stany wegetarian, ale przecież i mięsiarze potrafią się uśmiechnąć gruntowego kwaszeniaka, nawet jeśli okryty był folią. Te wszystkie boby, botwinki, kapustki i fasolki wyciągały do mnie rączki wczoraj na targu pod Halą Mirowską. Jeden z moich kolegów twierdzi, że lato zaczyna się, gdy fasolka szparagowa jest po 5 zł za kilogram. Wczoraj płaciłam po 10, ale za zieloną, która moim zdaniem ma więcej smaku; żółta była po 8 zł, a więc do lata już chyba blisko.

Z przepisami na letnie dania mam pewien problem, bo najbardziej lubię warzywa ugotowane na parze, więc raczej nie wymagają przepisów. Inna sprawa, że szkoda tych pięknych letnich dni na stanie przy garach! Ale coś prostego, a zarazem efektownego staram się mieć w podręcznej pamięci, żeby móc, w razie potrzeby odwrócić uwagę Wiadomego Osobnika od nielegalnie kupionych nowych sandałów!

Jednym z dobrych trików jest masełko ziołowe, które wulgarnego kalafiora (pamiętamy sytuację z „Lalki” Prusa) potrafi zamienić w wyrafinowane danie  Hestona Blumenthala z restauracji w Mandarin Oriental Hotel w Londynie. Jest pewną perwersją rekomendowanie masełka, nawet jeśli ziołowego, na blogu stojącym na straży żywieniowych cnót. Masło ma wprawdzie swoje zasługi, jak witaminy A i D oraz E, ale też wysoki poziom cholesterolu, który wyklucza je z eleganckiego towarzystwa superfoods. Masło nie jest wskazane dla osób spożywających duże ilości produktów pochodzenia zwierzęcego, a zwłaszcza tych tłustych (przy czym określenie „duże ilości” jest zawsze kontrowersyjne, bo dla każdego oznacza co innego ;o). Osoby ze skłonnością do podwyższonego poziomu złego cholesterolu też powinny na masło uważać. Pozostałym, kilka łyżeczek masła tygodniowo, nie dość że nie zaszkodzi, to na pewno dobrze zrobi.



Warzywa pod masełkiem ziołowym kochają kwiaty! Wielką frajdę sprawia mi zaglądanie do książki, którą pokazywałam tu wcześniej, a mianowicie Jadalne kwiaty Małgorzaty Kalemby-Drożdż. Letnie talerze powinny być w kwiatach! Sprawdźcie, jakie to łatwe i przyjemne! Wystarczy wychynąć do ogrodu albo na łąkę!

Wyprodukowanie ziołowego masełka jest tylko kwestią ziół, jakie mamy pod ręką, ostrego noża i cierpliwości, żeby tę zieleninę drobno posiekać! Świetnie sprawdzają się: rozmaryn, szałwia, mięta, estragon, melisa, koperek, pietruszka czy trybula. Warto rozkręcić większą fabryczkę, nasiekać kopczyki ziół, wymieszać z masłem, zamrozić i mieć przez całe lato pod ręką.

Ja zrobiłam trzy warianty:

- koperek, czosnek, sól
- szałwia, mięta estragon, sól, czerwony pieprz
- rozmaryn, melisa, sól, czarny pieprz

Wykonanie:

Masło powinno być w temperaturze pokojowej. Porcję masła, czyli na przykład pół kostki, łączymy z mieszanką ziół, mieszamy, wykładamy łyżką wzdłuż na arkusz papieru do pieczenia, a następnie robimy wałek i zawijamy brzegi. Wychodzi taki długi cukierek. Opisujemy, co jest w środku i ukrywamy wałek w zamrażarce. Nie podaję proporcji, bo to kwestia indywidualnych upodobań. Trzeba dodawać zioła stopniowo i próbować. Kolejne wałki produkujemy z użyciem innych zestawów ziół. Małe miseczki zostawiamy do bieżącego spożycia ;o)

Masełka ziołowe są fantastyczne do szparagów, fasoli szparagowej, bobu, brokułów, kalafiora, cukinii, dyni czy ziemniaków. A właściwie czy do czegoś nie pasują?



A jeżeli akurat kupimy sobie buty, to proponuję wykonać nieco bardziej skomplikowane danie! Ja zrobiłam szparagi z karmelizowanym selerem naciowym, pistacjami, serem feta i chrupiącą szałwią. Plus masełko ziołowe oczywiście. Szparagi można zamienić na brokuły.




Składniki:

pęczek szparagów lub jeden brokuł
trzy gałązki selera naciowego
pół kostki fety
kilkanaście świeżych liści szałwii
garść wyłuskanych pistacji
łyżka syropu z agawy albo nierafinowanego cukru trzcinowego
łyżeczka oleju kokosowego lub
masła klarowanego albo do smażenia
sól, pieprz
kwiaty do dekoracji (ja użyłam kwiatów szczypiorku, bluszczyka kurdybanka, przetacznika i bodziszka)

Wykonanie:


Zaczynamy nietypowo, bo od biżuterii ;o) Na patelni rozgrzewamy olej kokosowy albo masło klarowane, wrzucamy listki szałwii i delikatnie solimy. Jeśli tłuszcz jest wystarczająco gorący po chwili mamy szałwiowe chipsy, które wyjmujemy na papierowy ręcznik, żeby odsączyć nadmiar tłuszczu. Patelnię przecieramy, bo zaraz będzie potrzebna.

Siekamy pistacje.

Łodygi selera naciowego kroimy ukośnie na kawałki o długości ok. 4 cm. Na patelni rozgrzewamy syrop z agawy albo cukier z odrobiną wody (cukier musi się rozpuścić i lekko zbrązowić) i wrzucamy selera naciowego. Smażymy przez chwilę, aż łodygo staną się lekko szkliste, ale nadal jędrne. Wykładamy.

Szparagi (lub brokuła podzielonego na różyczki) gotujemy na parze albo w lekko osolonej wodzie. Powinny być „al dente”.

Ugotowane szparagi lub brokuła układamy na talerzu, na to wykładamy selera naciowego. Posypujemy pokruszoną fetą, posiekanymi pistacjami i listkami szałwii. Na środku układamy krążek masła ziołowego i dekorujemy talerz kwiatami.


No i cóż, niech Kwiat Paproci spełni Wasze marzenia! :o)

To przetacznik. Maleńkie rozkoszne roślinki. Zrobiłam z nich bukiet, ale rozwinięte kwiatuszki w ciągu kilku godzin opadły. Następnego dnia miałam niespodziankę, bo powitały mnie obsypane kwieciem łodyżki, które rozwinęły się przez noc. Niżej zbliżenie na kwiatuszki, a jeszcze niżej łąkowe stanowisko fotografistki dla oddania skali. Przetacznik nadaje się do jedzenia i dekoracji.
Bluszczyk kurdybanek. Liście można dodawać do zup i sałat, kwiaty do dekoracji. Też jadalne naturalnie.
To kwiat szczypiorku, który składa się z wielu podzespołów wyglądających jakby były zrobione z woskowanego papieru. W rzeczywistości smakują jak najdelikatniejszy szczypiorek! No i jak wyglądają!

2 komentarze:

  1. Kwiaty szczypiorku i afro czosnkowe- uwielbiam. Pięknieś uwieczniła.

    Hmmm, może i ja zrobię cud-masełko ? Zioła muszę posadzić na balkonie, bo w ogródku ślimaki, zużywają je systematycznie do swojego masełka i dla nas już nie starcza.

    OdpowiedzUsuń
  2. To dziwne z tymi ślimakami! U mnie jedzą wszystko, ale zioła zostawiają! Inna sprawa, że zielnik jest zorganizowany w starej skrzyni po amunicji ;o) Z Allegro!

    OdpowiedzUsuń