czwartek, 17 kwietnia 2014

Siła woli jest umiejętnością, której można się nauczyć!


Godzina 7.30. Mocny kick off gołąbkiem w młodej kapuście wykonanym przez mamę. Wypełnienie: ryż plus indyk. 136 gr dało 146 kcal. I oczywiście herbata. Gołąbek na śniadanie zdziwi się ktoś! Skoro Anglicy mogą jeść na śniadanie fasolę w gęstym sosie, Izraelczycy śledzie, Turcy oliwki, Grecy racuchy, a Włosi espresso, to dlaczego ja nie miałabym zjeść gołąbka! 

Śniadania są stosunkowo łatwe, bo jadane w biegu i urywane nagle, w pół słowa z radia TOK fm ;o) Dużo zjeść się nie da. Gorzej jak się do jedzenia usiądzie. I jak smakuje! Wówczas trudno się zatrzymać. A należałoby, bo sygnał z żołądka do mózgu dociera z opóźnieniem i często jeszcze jemy, choć już jesteśmy najedzeni! Najlepiej mało nakładać na talerz i mieć daleko po dokładkę ;o)

To takie rady wujka Dobra Rada, które można skwitować smętnym: dobra, dobra… 

Dużo lepiej rozpoznać mechanizmy leżące u podstaw naszych zachowań. A u podstaw wszystkiego tkwi SILNA WOLA! Już w latach sześćdziesiątych naukowcy z uniwersytetu Stanforda przeprowadzili słynny eksperyment z udziałem czterolatków. Wpuszczono towarzystwo do pokoju, w którym były rozmaite cukierki i dano wybór. Albo jednego cukierka od razu, albo dwa jeśli zaczekają parę minut. Po czym eksperymentator opuścił pokój. I co się stało? Część dzieci od razu ruszyła po cukierki, ale około 30 procent zapanowało nad pokusą. Kilka lat później odszukano uczestników eksperymentu, którzy byli już w szkole średniej i okazało się, że ci którzy wcześniej wykazali się silną wolą, teraz mieli lepsze stopnie, byli bardziej popularni wśród rówieśników, łatwiej nawiązywali przyjaźnie, nie brali narkotyków itd. 

Temat siły woli nie był w środowiskach akademickich zbyt modny, nie było też pieniędzy na jego zgłębianie. W latach osiemdziesiątych sformułowano ogólnie akceptowaną teorię: siła woli jest umiejętnością, której można się nauczyć! Ha!

Ciekawy eksperyment przeprowadzono w połowie lat dziewięćdziesiątych na Case Western Reserve University. Zwerbowano sześćdziesięciu siedmiu studentów i podzielono ich na dwie grupy, z których jedna miała jeść dopiero co wyjęte z pieca czekoladowe ciastka (pamięć ich zapachu trwa w tamtej sali do dziś ;o), a druga rzodkiewki. Badaczka zaleciła, by każdy jadł tylko to, co mu przydzielono i wyszła z pokoju. Grupa ciastkarzy była w siódmym niebie, podczas gdy rzodkiewkożercy cierpieli, a niektórzy z nich łamali się i sięgali po pyszne ciastka. Po tej części eksperymentu zrobiono przerwę, pod pretekstem zatarcia pamięci sensorycznej smaku jedzenia i wręczono badanym do rozwiązywania łamigłówki, co było zasadniczą częścią eksperymentu. Zadanie było z pozoru proste, a w istocie niemożliwe do wykonania. 

Grupa, która jadła ciastka i nie musiała uprzednio demontrować siły woli podchodziła do zadania z ogromnym samozaparciem i dyscypliną, natomiast grupa rzodkiewkożerców od początku okazywała frustrację, zniecierpliwienie i średnio poświęcała łamigłówce ok. ośmiu minut, podczas gdy grupa jedząca ciastka pracowała średnio dziewiętnaście minut.

Co się okazało? A potwierdziło to wiele badań przeprowadzanych później - siła woli nie jest po prostu umiejętnością. Jest „mięśniem”, który się męczy, gdy zmuszany jest do ciężkiej pracy, i zostaje mu wtedy mniej siły na inne rzeczy. Ala jak każdy mięsień - na drodze treningu wzmacnia się i daje więcej siły!

I jeszcze jeden krzepiący cytat: Zdobywając umiejętność zmuszania się do pójścia na gimnastykę, albo rozpoczęcia pracy domowej, albo zjedzenia sałatki zamiast hamburgera, zmieniasz w sobie także sposób myślenia. Ludzie lepiej radzą sobie z kontrolą impulsu. Uczą się jak odwracać uwagę od pokus. A kiedy już wejdziesz w ten rytm związany z siłą woli, twój mózg jest wyćwiczony w pomaganiu ci, żebyś mógł skupić sie na celu. 

Moja siła woli jest dzisiaj w opłakanym stanie. Choć wcale nie jestem głodna, stoję cały dzień przed otwartą lodówką. Ofiarą już padła cukinia, rzodkiewki, pomarańcza, wędzony łosoś… Z szuflady zaatakowały 3 ryżowe wafle. Żeby same… Z konfiturą z żurawiny. Na dodatek sama ją zrobiłam - nieszczęsna!  Jeszcze dobrze noc nie zapadła, a na koncie mam 969 kcal. Żeby tylko wytrwać!

Informacje o eksperymentach pochodzą z książki Siła nawyku Charlesa Duhigga wydanej przez PWN.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz